Strona przeciwników energetyki jądrowej

Dokumenty Materiały Archiwa Linki Kontakt

25. stycznia 2016  rok

 

Mamy już 2016 rok i można by oczekiwać jakiejś zmiany postawy ludzi rzekomo walczących przeciwko energetyce jądrowej. Radny Marcin D. - w tym roku już bez proszenia go - sam zadeklarował doprowadzić do dziękczynnej mszy świętej za zwycięskie Referendum 12 lutego 2012 roku przeciwko energetyce jądrowej w gminie Mielno. Wieść gminna się  poniosła, że 12 lutego będzie ta msza dziękczynna.

 

Nie wnikajmy w genezę pomysłu tej mszy. Zastanówmy się nad czym innym. Jeszcze w 2011 roku znany poseł platformiacki Stanisław G. powiedział swoje sławne „Na 99,9% nie będzie elektrowni atomowej w Gąskach.” - a ludzie, jak zaślepieni, mało sobie rąk nie pourywali od klaskania. Potem przyjechała premier Ewa K. i też mówiła: „Nie będzie elektrowni atomowej w Gąskach...” - i po chwili dodała „Na ten moment.”. Czy ruszyło ją sumienie, bo wiedziała, że kłamie? Dziś nie będzie, ale jutro, to już nie koniecznie. Potem poseł Czesław H. tym razem z ramienia pisiów ściągnął jako podwody swego starszego kolegę posła Jana S., który jak platformiaki stwierdził: „Nie będzie elektrowni atomowej w Gąskach.”. Potem przyjechał prezes pisiów Jarosław K. i, choć nie ukrywał, że ogólnie to on jest „za” energetyką jądrową, to „W Gąskach elektrowni atomowej nie będzie.”. Potem przyjechał kandydat multimedialny pisiów na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej D. i nawet przywołał pomysłodawców budowy elektrowni jądrowej w Gąskach do myślenia i też zapewniał, że nie będzie. Ten zwrot powtarzał się dalej jak mantra w wypowiedziach kandydatów na posłów i senatorów platformiackich i wrócił jako powyborczy refren znowu na ustach medialnych posła pisiorskiego Czesława H. „Nie będzie.” i „Nie będzie.”.

 

Dobrze, skoro „Nie będzie”, to po co toczyło się ciągle postępowania administracyjne, a potem sądowo-administracyjne w sprawie lokalizacji elektrowni jądrowej w Gąskach? Zakończyło się to postępowanie wyrokiem w NSA, odczytanym dnia 05. 11. 2015 roku roku, który jest prawomocny z chwilą odczytania? Czyli po ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu. Gdyby zwycięscy medialni pisie nie chcieli elektrowni jądrowej w Gąskach, wystarczyłby jeden telefon właściwego ministra do prezesa spółki Skarbu Państwa, która weszła w rolę pseudoinwestora energetyki jądrowej, z prostym komunikatem szefa do podwładnego: „Natychmiast wycofajcie sprawę w NSA dotyczącą elektrowni jądrowej w Gąskach.”. I byłoby po sprawie. A tak sprawa się toczyła i dotoczyła. I Gąski przegrały. I nic nie robią od przeszło dwu miesięcy, bo jacyś gdzieś kiedyś im obiecali, że nie będzie.

 

A teraz im się msza zamarzyła. Ale skoro to wszystko powyżej, co napisaliśmy o szychach, które tu przyjeżdżały, nie jest bałamuceniem ludzi, ani podawaniem im tabletki usypiającej z napisem „Nic nie róbcie, bo nie będzie.”, to o co się chcą modlić ci wszyscy ludzie w tym małym gotyckim i w sumie dość urokliwym kościółku w Mielnie? 

 

Jak ktoś lubi być okłamywanym i siedzieć dalej na tylnej części ciała w wygodnym fotelu, popijać coś tam sobie i oglądać telewizję, gdzie mu podadzą lek usypiający jak choremu kotu lub psu, to może kiedyś, gdy ta elektrownia jądrowa stanie, wyprze ją ze swej świadomości, bo powie, że to nie elektrownia jądrowa w Gąskach tylko w Gąskach Osiedle, bo uszykował w tym celu jakieś nowe sołectwo, albo w ogóle uzna, że ta elektrownia to widmo i że jest przeźroczysta. I elektrowni jądrowej w Gąskach „Nie będzie.”. Skoro oni wszyscy są tacy „przeciw” energetyce jądrowej, to po co i z kim my tu walczyliśmy i walczymy? Kto zaproponował zbudowanie tej elektrowni jądrowej?

 

Jaka jest zatem prawdziwa intencja tej mszy? Ot, zagadka. Jedyne, co dobre, w tym wszystkim to to, że zwykle opustoszałym kościołom w diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej ta msza podniesie nieco średnią.

 

 

Powrót

 

 

 

 

 

Zasady umieszczania materiałów na stronie